 |
|
 |
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Watchman
Administrator
Dołączył: 03 Lis 2018
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Belgia
|
Wysłany: Nie 5:31, 11 Lis 2018 Temat postu: Bakaratini |
|
|
Niezwykła historia świata i cywilizacji o nazwie Bakaratini dostarczona przez Michela Desmarqueta w książce "Misja". Głównie poświęcona kontaktach Desmarqueta z ludźmi z planety Thjeooba i opowieściach o życiu na planecie, Thjeoobanie dopiero pokazali i opowiedzieli historię Bakaratini autorowi. Wydaje się być świetnym przykładem czym może być niszczycielski atom i do jakiej zagłady i koszmarów może doprowadzić, co jest swoista przestrogą dla mieszkańców naszej rodzimej planety. Cywilizacje które nie kontrolują rozwoju duchowego stawiając nacisk na materializm mogą w mgnieniu oka przestać istnieć, tak jak mogło się to stać na bakaratini. Jedynie "cud" z niebios pomógł zatrzymać upadek mieszkańców.
Między wojnami galaktycznymi między Federacją Światła a Sojuszem Anchara nastał czas "zbrojnego pokoju". Federacja postanowiła wykorzystać ten czas do odbudowy swojego imperium i ludzkich kolonii w zniszczonych wojną systemach. Jedną z takich miejsc był system gwiezdny Alfa Centauri a szczególnie główna planeta tego systemu - planeta-habitat nazywana - Bakaratini (stało się to dopiero ok 8 milionów lat temu). Lecz specyficzny klimat planety, spowodował wytworzenie się wśród przybyszów po kilkudziesięciu pokoleniach nowych cech fizycznych. Przede wszystkim zmienił się kolor ich skóry - na bardziej żółtawy, zbliżony do ziemskich cech mongoloidalnych. 400 lat później, na planetę przybyła druga grupa osiedleńców, której barwa skóry była koloru ciemniejszego, podobnego do koloru skóry ziemskich mulatów. Nowi osiedleńcy zostali powitani pokojowo przez "żółtych ludzi" i pozwolono im nie tylko się osiedlić na planecie, lecz także współtworzyć wspólną cywilizację Bakaratini. Pracowali razem osiągając ogromny dobrobyt i cieszyli się długim okresem pokojowej egzystencji. Z czasem jednak, po wielu milionach lat wspólnej bytności, rasy te się od siebie oddaliły. Żądni władzy przywódcy dwóch ras na planecie, podburzali przeciw sobie społeczeństwa, które coraz bardziej opowiadały się za "szybką eksterminacją" tych drugich. Obie grupy zaczęły coraz bardziej się wzajemnie nienawidzić i wystarczyła mała iskra by wskazać casus belli. Na planecie wybuchła niszczycielska wojna atomowa, która zmiotła większość żyjących na niej istot.
Mieszkańcy Bakaratini pobudowali wielkie miasta, stworzyli ogromną cywilizację i kulturę, z której całkowicie wypchnięto element duchowy, skupiając się jedynie na materialnej egzystencji, służącej jedynie zaspokajaniu doraźnych przyjemności. Pieniądze i władza były tymi, których mieszkańcy planety pożądali najbardziej. Stworzyli ogromne arsenały broni atomowej, służące początkowo do obrony jako "straszaki" dla drugich. Jak się później okazało atom nie został użyty do obrony lecz do ataku, w celu eksterminacji "drugiej grupy" istot na Bakaratini. Jedna i druga rasa wysłały przeciw swoim miastom i skupiskom ludności niezliczone ilości rakiet z głowicami atomowymi - to była całkowita zagłada planety. Nie było zwycięzców - przegrali wszyscy. Miasta leżały w totalnych gruzach, wszelka roślinność została zniszczona, pozostały tylko wyschnięte kikuty dawnych drzew, wystające z piaszczystej lub kamienistej pustyni. Niebo pokryło się chmurami tak gęstymi, że nie przepuszczały na planetę żadnych promieni słonecznych, co w konsekwencji spowodowało powstanie wiecznych ciemności. Temperatura spadła do minus 40 stopni Celsjusza, co dopełniło tragedii mieszkańców tamtego świata. Liczba mieszkańców planety (obu rywalizujących grup) stopniała do zaledwie 0.00007 % ( z 11 mld do 800 tys.). Ci co przeżyli pochowali się w głęboko w schronach przeciwatomowych. Minęło sporo czasu po ostatnim wystrzale gdy w schronach zaczęło brakować pożywienia i wody, więc ludzie postanowili opuścić je w ich poszukiwaniu. Z pomocą przyszedł ocean który dostarczył pożywienie w postaci owoców morza i wodę którą ludzie z Bakaratini poddali filtracji by odzyskać zdatność do picia. Składniki odżywcze jakie dawały pokarmy z oceanu nie zaspokajały jednak całkowitych potrzeb tych ludzi, niestety dla niektórych mniejszych grup odpowiedzią był kanibalizm, część przez pewny czas praktykowała jedzenie innych ludzi w celu przetrwania. Z ocalałych po wojnie atomowej 800 tys. przetrwało zaledwie 235 tys (150 Czarnych i 85 Żółtych), Reszta wzajemnie się pozabijała lub poumierała na skutek spożywania produktów popromiennych. Poza tym, pierwsze płody, jakie rodziły się po zakończeniu konfliktu atomowego - były straszliwie zdeformowane i umierały w wyniki okropnych ran (z którymi się rodziły), lub upływu krwi. To nie był jednak koniec problemów ludzi z Bakaratini.
Wojna atomowa spowodowała również, że niektóre owady na planecie - zmieniły swoje proporcje i stały się śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi. Tak jak ośmiometrowa modliszka, której populacja, z braku naturalnych wrogów szybko zdominowała powierzchnię planety. Teraz wyjście nad sam brzeg morza, stawało się śmiałym wyzwaniem, gdyż modliszki te działały w kilku grupach, atakując i wprost rozrywając swoje ofiary na strzępy. Walka z nimi była z góry przegrana i sprowadzała się do szybkiej ucieczki do schronu, gdzie te nie potrafiły wejść ze względu na swoje rozmiary. Post-atomowe modliszki skutecznie jeszcze bardziej zmniejszały populacje ludzką na planecie. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna, mieszkańcy tracili wiarę na odbudowę cywilizacji pamiętając jeszcze stary lśniący świat.
Federacja Galaktyczna obserwowała to co się dzieje na Bakaratini. Nie interweniowali, gdyż uznali że mieszkańcy planety, którzy wykazali się taką nieodpowiedzialnością i doprowadzili swój świat do zagłady - powinni teraz sami spróbować go odbudować - innymi słowy: za każdy błąd należy zapłacić. Szybko jednak zmienili zdanie, orientując się że ludziom na planecie nie uda się ta sztuka. Federacja poprosiła o pomoc mieszkańców Thjeooba by Ci ruszyli na ratunek mieszkańcom Bakaratini. Thjeoobanie wykorzystali swoją technologię do likwidacji największych skupisk zagrażających ludziom owadów. Dokonano tego dość szybko (w przeciągu kilku dni), zmniejszając ich populację o ok. 99 %. Tak więc, w ciągu kilku dni, gdy Bakaratinianie ponownie wyszli ze swych schronów, zauważyli że modliszki zniknęły, a te którym udało się przeżyć - były już łatwiejszym celem, niż wcześniej, jako że były osamotnione. Bardzo szybko Bakaratinianie wytrzebili pozostały 1 % populacji modliszek i innych ogromnych owadów na planecie i znów stali się panami powierzchni swego świata. Thjeoobanie ponadto rozwarstwili chmury i doprowadzili promienie światła na powierzchnie planety, którą ponownie zalesili i zaludnili najróżniejszymi gatunkami zwierząt. Stało się to w przeciągu kilku dni.
Po przywróceniu warunków przetrwania i pewnym czasie świat Bakaratinian wrócił do dawnej świetności. Praktycznie wyglądał tak samo jak przed zagładą, z wyjątkiem występowania na planecie dużych kraterów poatomowych, teraz zalesionych lub zamienionych w jeziora, oraz powolnego odbudowywania cywilizacji - początkowo nie było dużych, nowoczesnych, wygodnych i praktycznie samowystarczalnych metropolii - jak przed zagładą, nie było pieniędzy - ludzie tworzyli pierwotne związki takie jak wodzostwa, potem księstwa, które zmieniły się w królestwa. Prorocy i kapłani mieli na te społeczeństwa duży wpływ, a dyktowany on był "wolą Bogów" - którzy "zeszli z nieba" i uratowali cywilizację przed zagładą. A wola bogów zabraniała dwóm rasom wzajemnie się nienawidzić - "Bogowie pragną byśmy wzajemnie sobie pomagali" - głosili kapłani. Tak też się stało, dawna nienawiść ustąpiła miejsca "woli Bogów" i podziwowi oraz strachowi przed ich potęgą i możliwościami. Tak się kończy historia o upadku i ponownym podniesieniu się cywilizacji ludzi Bakaratini dzięki zewnętrznej pomocy ludzi z Thjeooba.
Po tej opowieści ciśnie się na usta pytanie czy ziemianie nie zmierzają w tym samym kierunku co nasi gwiezdni bracia z Bakaratini? Historia mimo że zakończyła się dobrze, mogła zakończyć się źle i dopiero decyzja Federacji uratowała ostatecznie "zagubioną cywilizację". Bo jeśli jednak porównamy Ziemski system z systemem przedwojennym na Bakaratini to myślę że ta historia jest idealną przestrogą dla Ziemian a zilustrowany ciąg przyczynowo-skutkowy jaki zaistniał na Bakaratini wskazuje do czego może doprowadzić niekontrolowane zamiłowanie do dóbr materialnych, kultowanie nienawiści i niebezpieczna technologia w niepowołanych rękach...
Historia zaczerpnięta z:
[link widoczny dla zalogowanych]
Desmarquet:
https://www.youtube.com/watch?v=HEm8Dvs7vaQ
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Watchman dnia Nie 5:47, 11 Lis 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
 |
|
 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |
|
|
 |
|